Przygoda życia
Każda historia ma swój początek. Ma też i koniec. Czas płynie nieubłaganie, zmieniają się priorytety.
Na początku szukałem jakiegoś serwisu do prowadzenia statystyk rowerowych. Z czasem zauważyłem również, że bikestats świetnie nadaje się do zapamiętywania wycieczek rowerowych. Dla rowerzystów wyjazd poza własne podwórko jest świetną przygodą. Właśnie przygodą życia. Każdy swoje przygody życia przeżywa po swojemu, ale każdy intensywnie mocno. Warto mieć takie i jak najwięcej.
Obecnie są ciekawsze serwisy do statystyk, bardziej zautomatyzowane i czytelniejsze. Stąd nie będę już wpisywał "komunikacji miejskiej". Ale jeśli przydarzy się jakaś tytułowa "przygoda życia" zapewne umieszczę ją w kategorii "wycieczki"
Do zobaczenia na szlaku!
Grudzień, 2009
Dystans całkowity: | 937.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 51:15 |
Średnia prędkość: | 18.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.00 km/h |
Suma podjazdów: | 500 m |
Maks. tętno maksymalne: | 172 (89 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (73 %) |
Suma kalorii: | 4656 kcal |
Liczba aktywności: | 33 |
Średnio na aktywność: | 28.41 km i 1h 33m |
Więcej statystyk |
Sylwester, rzutem na taśmę ostatnie kilometry i jest 10000km! Do pracy, a po w śniegu i wszechobecnej chlapie na Piotrkowską zobaczyć scenę "sylwester z dwójką". Fakt, robi wrażenie. Mimo wszystko jakoś nie żałuje, że spędzę go gdzie indziej :P
W kwestii podsumowania 2009:
Nie udało się:
- zrobić przebiegu dziennego rzędu 200km
- wyjechać na kilkudniową wyprawę (w planach były mazury)
- uczestniczyć w maratonie MTB
ale za to udało się zrobić 10000km. Do tego pokochałem jeździć na rowerze po górach. Osiągnąłem nowy rekord maksymalnej prędkości 70km/h z górki i 58km za TIR'em na prostej. Wyśmienity rok uczciłem wypadem ponad 100km w wigilię. Tym samym zająłem pierwsze miejsce 24 grudnia w kategorii "dziś najwięcej km przejechał". Trzeba powiedzieć, że sprężyłem się w grudniu. Był to bardzo owocny miesiąc. Zrobiłem w nim 959 km gdzie w 2008 raptem 554 km. Na rowerze spędziłem 21 i pół dnia. W mijającym roku na rower nie wsiadłem przez 32dni. Bez roweru jednak nie wytrzymałem maksymalnie 2 dni. Po Łodzi zrobiłem ponad 7000 km, tylko 2935 km poza Łodzią. W 2010 chciałbym więc robić więcej kilometrów poza miastem.
Komunikacyjnie: 6491 km
Wycieczki: 2555 km
Treningi: 947 km
Maksymalne tętno treningowe: 192 u/min
Średnie tętno treningowe: 136 u/min
Na Perłowej Damie: 8485 km
Na Czarnej Damie: 1509 km
Co najważniejsze, na 2010 mnóstwo planów.
Zapowiada się więc rowerowy 2010 :)
- wyjechać na kilkudniową wyprawę (w planach były mazury)
- uczestniczyć w maratonie MTB
W takich warunkach jak te hamulce szybko się kończą. V-brake to nic tylko się ślizga, a tarczówka dziś mnie zawiodła. Fakt powinienem ją wyregulować ale jakoś nie było okazji. Stąd zdziwienie gdy wbiłem się w TIR'a. Na szczęście oprócz skrzywionej kierownicy nic się nie stało. Tarczówka już poprawiona.
Do pracy i kilka kilometrów po.
Na Wigilie nr 2 do Babci. Na Placu Wolności wylądował spodek. To pewnie już przygotowania na sylwester z dwójką:)
Plac Wolności
© inimicus
Plac Wolności© inimicus
Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje. Pobudka o 5. W pół do szóstej już na rowerze. Wyruszyłem do Łowicza, celem odwiedzenia moich dziadków na święta. Krótka przerwa po fatalnym odcinku jazdy po błocie ze żwirem (10km) przed Głownem. Następna przerwa w Domaniewicach. Pogoda wymarzona..jak na grudzień. Na plusie, nie pada, ino spora wilgoć.
Domaniewice
© inimicus
Na miejscu byłem o 8:30. Choć większość trasy z górki przeszkadzał jednak dość namolny wiatr przednio-boczny.
Zdjęcie pamiątkowe z dziadkami..bezcenne.
Zdjęcie pamiątkowe z dziadkami..bezcenne.
© inimicus
Ucieszyli się co nie miara, nie spodziewali się, że wpadnę. Ja jednak połączyłem przyjemne z pożytecznym. Wycieczka jest ukoronowaniem wyśmienitego rowerowego roku. Trzeba powiedzieć sobie szczerze, jestem już gotowy przyjąć na klatę 10000km :)
Wyjazd od dziadków o 13:30, trzeba było się spieszyć, bo w Łodzi czekała na mnie druga wigilia, tym razem u babci od strony taty.
W drodze powrotnej również bez niespodzianek. Co ciekawe miejscowość Domaniewice, które mają może z kilometr długości zaczynają się i kończą domem Bożym (tak mi się zdaje). Możecie ocenić na podstawie załączonych zdjęć. Pozdrowienia dla Mariusza.
Domaniewice
© inimicus
Jadąc dalej w Głownie złapał mnie deszcz. Tam chwila na zmianę kurtki na przeciw-deszczówkę. Deszcz okazał się siarczystą mżawką, nic strasznego. Gożej denerwował mnie ten sam fatalny odcinek drogi pomiędzy Głownem a Strykowem. Są tam przez 10km dwa wąskie pasy "drogi ekspresowej". Co lepsze kiedyś było tu pobocze. Niestety je zerwali. To był wspaniałomyślny pomysł urzędasów na zmniejszenie prędkości na tym odcinku. Oczywiście rowerzyści nie istnieją, a jeśli już to niech jadą tym..poboczem..
Pomiędzy Głownem a Strykowem
© inimicus
Jadąc tak, rozmyślając i się coraz bardziej nakręcając jakoś dotarłem do Strykowa, a stamtąd migiem do domu.
Domaniewice© inimicus
Zdjęcie pamiątkowe z dziadkami..bezcenne.© inimicus
Domaniewice© inimicus
Pomiędzy Głownem a Strykowem© inimicus
na plusie..
Ciepło, a przynajmniej nie zmarzły mi żadne członki.
Niedzielny wypad na rowerze, czyli zabawy poza miaste. Dość ciepło, niecałe 10 stopni na minusie.
Miejscami niebezpiecznie. Strach jechać tędy nocą. Pewnie będzie tak sterczał ten pręt dopóki komuś się krzywda nie stanie.
pręt na drodze
© inimicus
W lesie:
Zdjęcie z wycieczki rowerowej
© inimicus
ehh..
śmieciuszki..
© inimicus
Zabawy na śniegu:
pręt na drodze© inimicus
Zdjęcie z wycieczki rowerowej© inimicus
śmieciuszki..© inimicus