Przygoda życia
Każda historia ma swój początek. Ma też i koniec. Czas płynie nieubłaganie, zmieniają się priorytety.
Na początku szukałem jakiegoś serwisu do prowadzenia statystyk rowerowych. Z czasem zauważyłem również, że bikestats świetnie nadaje się do zapamiętywania wycieczek rowerowych. Dla rowerzystów wyjazd poza własne podwórko jest świetną przygodą. Właśnie przygodą życia. Każdy swoje przygody życia przeżywa po swojemu, ale każdy intensywnie mocno. Warto mieć takie i jak najwięcej.
Obecnie są ciekawsze serwisy do statystyk, bardziej zautomatyzowane i czytelniejsze. Stąd nie będę już wpisywał "komunikacji miejskiej". Ale jeśli przydarzy się jakaś tytułowa "przygoda życia" zapewne umieszczę ją w kategorii "wycieczki"
Do zobaczenia na szlaku!
Luty, 2010
Dystans całkowity: | 773.44 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 43:22 |
Średnia prędkość: | 17.83 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.50 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 164 (84 %) |
Maks. tętno średnie: | 137 (70 %) |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 30.94 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
Rano na uczelnię. Już wiem, że jestem poważnie przeziębiony. Obstawiam nawet zapalenie oskrzeli. O 9 chce się już zmyć do domu, ale okazuje się, że wizytę u lekarza rodzinnego najwczęśniej mogę mieć jutro po 16 ;/ Zostaje więc do końca zajęć i udaje mi się jeszcze zaliczyć przedostatnią zaległość ;) Pdnięty, lecz zadowolony wracam do domu o 11:30. Leżę w łóżku do 18, na 19 udało mi się załatwić internistę z pracy. Wsiadam na rower, męczarnia, zwłaszcza, że gorączka już 38,5 mnie dopadła i to po dwóch polopirynach i apirynie, które wziąłem w ciągu dnia. Dostaje zwolnienie do końca przyszłego tygodnia. Nie ma żartów, postanawiam zrobić sobie dłuższą przerwę od jeżdżenia. Życie bez jazdy nie ma sensu no ale jednak zdrowie najważniejsze. Wieczorem ponad 39. Dopiero następnego dnia zaczynam się czuć po japońsku. Już trochę tęsknie, dlatego stymuluje się dobrymi produkcjami. Jedna z nich:
A Ty jaki styl jazdy preferujesz?
Dziś już wiem, że gorsze samopoczucie to nie do końca wina pogody. Oddana krew w piątek, remont, imprezowanie weekendowe, przedłużająca się zimowa aura. Bierze mnie na chorobę. A jakoś po mieście przemieszczać się trzeba ;/ Oby za bardzo się nie forsować, tylko do pracy.
Marząc o jeździe na ostrym, przeglądam filmiki i trafiam na taki jeden:
Niezłe czarodzieje.
Słonecznie, ale wszechobecna woda daje mi nieźle popalić. Przemoczone buty, wieczorem mam już dość. Mimo wszystko zadowolony z dystansu. Tak to jest jak mieszka się na przedmieściach a interesy trzeba robić na mieście.
Dużo wody, trochę słońca, mimo wszystko średnio się czułem.
7:30 już przed punktem krwiodawstwa. Pierwsza działka w tym roku oddana. W ubiegłym udało oddać się 1800ml. Następnie pojechałem dalej kuć kafelki do mieszkania. Po wszystkim skonsumowałem jedną czekoladę :)
..w końcu, nie zważając na mokrą nawierzchnię zdecydowałem się sprawdzić jak jeździ się na niedawno złożonym rowerze. Sztywno, ale nie twardo. Czuję się lekkość maszyny. Czuć pod kołami każdy kamyczek, ale dziury wybiera lepiej niż sobie wyobrażałem. Przyśpieszenie niesamowite, można ścigać się z autami na światłach. Do 30 km/h lekko, do 40 daję radę ale potem już dość wysoka kadencja. Jadąc 20 km/h wydaję mi się, że się wlecze. Trzeba przyspieszyć i optymalnie jest przy 25 do 27km/h. Rower kopie (jak to pewnie ostre). Ciężko mi się do tego na razie przyzwyczaić i nie wyobrażam sobie wtedy gwałtownego hamowania. Jadąc 30km/h gdy postawiłem opór na pedały myślałem, że się już nie odnajdę. Zaczęło mną rzucać jak alkoholikiem po wypłacie i już widziałem w wyobraźni jak szoruje po jezdni. Jakimś cudem udało mi się nie szarpać z maszyną, trzeba jej się poddać. Trzeba się z nią utożsamić i zżyć. Od razu przypomina mi się film Avatar i scena lotu na smokach. To coś w tym stylu, piękne uczucie. Już nie mogę się doczekać gdy będzie sucho, ciepło i słoneczna pogoda. Najchętniej w ogóle bym się z nim nie rozstawał.
Kokpit
© inimicus
Ponadto licznik sprawuje się wyśmienicie. STS to jednak bardzo dobry system bezprzewodowy. A buty? Cudo. Nie żałuje tych 390PLN za nie (Choć katalogowo wiele więcej). Myślę nad podobnymi do górala.
DMT Krypton
© inimicus
Kokpit© inimicus
DMT Krypton© inimicus
Doszły DMT Krypton do ostrego. Mam już pełen osprzęt. Nic tylko śmigać. Dziś przestało padać i ma być tak do końca tygodnia. Mam cichą nadzieje, ze uda się w tym tygodniu przejechać chociaż w koło bloku.
DMT Krypton
© inimicus
Para waży 852 przy czym każdy z butów waży 426 gram. Buty zważone z zamocowanymi blokami od ubijaków.
DMT Krypton© inimicus