Kolarstwo górskie to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu.
Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem.
Przygoda życia
Każda historia ma swój początek. Ma też i koniec. Czas płynie nieubłaganie, zmieniają się priorytety.
Na początku szukałem jakiegoś serwisu do prowadzenia statystyk rowerowych. Z czasem zauważyłem również, że bikestats świetnie nadaje się do zapamiętywania wycieczek rowerowych. Dla rowerzystów wyjazd poza własne podwórko jest świetną przygodą. Właśnie przygodą życia. Każdy swoje przygody życia przeżywa po swojemu, ale każdy intensywnie mocno. Warto mieć takie i jak najwięcej.
Obecnie są ciekawsze serwisy do statystyk, bardziej zautomatyzowane i czytelniejsze. Stąd nie będę już wpisywał "komunikacji miejskiej". Ale jeśli przydarzy się jakaś tytułowa "przygoda życia" zapewne umieszczę ją w kategorii "wycieczki"
Do zobaczenia na szlaku!
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2010
Dystans całkowity: | 826.21 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 41:10 |
Średnia prędkość: | 20.07 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.00 km/h |
Suma podjazdów: | 635 m |
Maks. tętno maksymalne: | 170 (88 %) |
Maks. tętno średnie: | 130 (67 %) |
Suma kalorii: | 3600 kcal |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 27.54 km i 1h 22m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 29 lipca 2010
Do pracy..a po pracy na woodstock :) Czyli trzy dni laby. Klimat, znajomi, muzyka, wolność, alkohol równa się psychiczne odprężenie na cały pozostały rok.
P.S - pojechałbym rowerem, ale..ponad 400km w jedną a poniedziałek trzeba być w pracy. Może kiedyś, gdy będe jeszcze młody duchem i miał więcej czasu (w co akurat wątpie)
Środa, 28 lipca 2010
..i dalej jesień..
Środa, 28 lipca 2010
Kilka dni upału.. i już jesień? Do pracy w deszczu, po pracy w ulewie. Teraz nad ranem, gdy to piszę, cały czas krople rozbijają się o parapet.
Poniedziałek, 26 lipca 2010
Kategoria z Fotką
W piatek na Woodstock, trzeba zacząć zbierać niezbędniki. Dziś więc Perlową Damą do pracy
Niedziela, 25 lipca 2010
Ponieważ gardzę MPK od niepamiętnych czasów właśnie na rowerze się przemieszczam. Próbuje sobie przypomnieć kiedy to po raz ostatni zamiast roweru wybrałem MPK i nie mogę sobie tego uzmysłowić. Pewnie było to na przełomie pierwszych moich wpisów na bikestats :)
W samym 2009 komunikacyjnie na rowerze po mieście zrobiłem 6491 km. W tym roku może być jeszcze więcej. Ile by to było pieniędzy wydanych na bilety? A ile zmarnowanego czasu, zamiast przyjemnej przejażdżki na rowerze? Podziwiam i współczuje ludności, która to codziennie wystaje na przystankach, następnie ściska się w MPK, po czym i tak musi kawał drogi dojść do celu na piechotę.
Mam nadzieje, że nigdy nie będę musiał wsiadać do MPK, czego sobie i Wam życzę.
Piątek, 23 lipca 2010
Ale miałem dziś fart. Przed pójściem do pracy ostro padało przez ponad godzinę. Wychodzę a tu przestaje padać. Chmura burzowa była cały czas przede mną. Ludzie, których mijałem cali zmoczeni, tak samo jak wszystko w okół. A ja suchy, jak z innego świata :)
Czwartek, 22 lipca 2010
Wykręciłem 28.60 km.
Czas jazdy 01:18 h.
Średnia prędkość 22.00 km/h.
Temperatura
HRmax 145 - 75% |
HRavg 119
- 61%
Rowerek Peugeot - Cologne (Ostry Bies)
W drodze powrotnej dopadł mnie pewnego rodzaju kryzys. W głowie się kręciło, jadąc ponad 30 na godzinę puls nie mógł skoczyć powyżej 130 uderzeń. Dojechałem zmordowany. Po wejściu do domu zjadłem pół słoika dżemu, pół tabliczki czekolady (tylko gorzka była), bułkę polewałem sokiem zagęszczonym i dorwałem się do baniaka z wodą. Na pewno wszystko przez ten upał. Dochodziłem do siebie pół godziny.
Środa, 21 lipca 2010
Wykręciłem 28.50 km.
Czas jazdy 01:13 h.
Średnia prędkość 23.42 km/h.
Temperatura
HRmax 155 - 80% |
HRavg 125
- 64%
Rowerek Wheeler - 2600 (Perłowa Dama)
Gorąco. Do pracy ;icznik pokazywał 39 stopni. Nie przekraczałem pulsu 130 a i tak się upociłem. Dopiero pod wieczór mogłem trochę nacisnąć pedał.
Wtorek, 20 lipca 2010
Do pracy. Trzeba było trochę pocisnąć, dzięki miłemu Panu na szosówce z dziwnym plecakiem.
Poniedziałek, 19 lipca 2010
Co tu dużo pisać. Do pracy, znowu, jednak ze świeżym zapałem po urlopie.