Przygoda życia
Każda historia ma swój początek. Ma też i koniec. Czas płynie nieubłaganie, zmieniają się priorytety.
Na początku szukałem jakiegoś serwisu do prowadzenia statystyk rowerowych. Z czasem zauważyłem również, że bikestats świetnie nadaje się do zapamiętywania wycieczek rowerowych. Dla rowerzystów wyjazd poza własne podwórko jest świetną przygodą. Właśnie przygodą życia. Każdy swoje przygody życia przeżywa po swojemu, ale każdy intensywnie mocno. Warto mieć takie i jak najwięcej.
Obecnie są ciekawsze serwisy do statystyk, bardziej zautomatyzowane i czytelniejsze. Stąd nie będę już wpisywał "komunikacji miejskiej". Ale jeśli przydarzy się jakaś tytułowa "przygoda życia" zapewne umieszczę ją w kategorii "wycieczki"
Do zobaczenia na szlaku!
Na pociąg, z silnym wiatrem w twarz. Jakieś 5 kilometrów udało mi się załapać za traktor i podjechać bez bólu do Jabłonowa. Moja towarzyszka dojechała spuchnięta :)
I znów, świeżo wyjechałem z Brodnicy a teren daje znać o sobie. Mamy pięknie ukształtowane tereny w kraju, od morza aż po góry. W każdym rejonie naszego kraju można spotkać ciekawe miejsca.

Z przebytych niecałych 70km ponad pół kilometra w górę. W tym dniu maksymalne nachylenie terenu wynosiło 10%.

Cała wycieczka na dobre rozpoczęła się w Górznie. A tam od samego początku niebieskiego szlaku przepiękne widoki. Później już było tylko piękniej. Park krajorazowy za Górznem robi niezłe wrażenie, zwłaszcza, że jest praktycznie bezludny. Przez 3 godziny spotkałem może z 10 osób, gdzie 5 przeprowadzało sesję zdjęciową dla młodej pary przy pomniku przyrody. Byłem od niego o 100 metrów, ale jakoś tak mi było niespieszno do ludzi, że go ominąłem :) Największym pomnikiem przyrody dla mnie była rzeźba otaczającego mnie obszaru. Ogrom terenu robi ogromne wrażenie. Najbardziej żałuje, że nie miałem możliwości spędzić tam więcej czasu.

Wyjeżdżając z Brodnicy zaraz rozpościerają się malownicze widoki. Trasy piaszczyste, mocno pofałdowane.

Gród Foluszek
© inimicus
Trzeba się dobrze rozglądać. Gdyby nie moja towarzyszka na pewno przegapiłbym Gród Foluszek.

Oprócz jazdy nie obyło się bez słodkiego beztroskiego lenistwa. Tego w mieście nigdzie nie uświadczę:

Gród Foluszek© inimicus
Pierwszy dzień wolnego. Pierwsze zetknięcie z przyrodą. Nieco błądzenia, ale ostatecznie bez większych problemów udało dotrzeć się do celu:
Praca oraz ostatnie interesy na mieście przed wyjazdem.
Praca i interesy na mieście.
Nieco interesów na mieście, po części związanych z szykującym się wypadem na pojezierze Brodnickie :)
Dzień wolny. Więc rano szybko coś przegryźć i w trasę. Chciałem w jak najkrótszym czasie natrzaskać jak najwięcej kilometrów. Trasa więc niezbyt skomplikowana. Trochę się jednak pokręciłem po Piotrkowie i przycupnąłem na starym mieście:

Plac Stefana Czarneckiego - Piotrków Trybunalski
© inimicus

Stojak rowerowy na starym mieście w Piotrkowie Trybunalskim.
© inimicus
Wracając zatrzymałem się jeszcze na chwilę przy lasku:

A jakieś 5 minut później na łatanie dętki. Okazało się, że nie wziąłem łatek, więc poszła nowa dętka. Jak na złość jakiś krótki wentylek miała. Minęło sporo czasu zanim udało mi się ją napompować. Dalej bez przygód. Chciałem dobić do setki, ale w mieście, gdy kołowałem spadł z nieba nieznośny żar. Odbiłem więc do domu. I dobrze. Ledwie wszedłem cały zlany potem...
Plac Stefana Czarneckiego - Piotrków Trybunalski© inimicus
Stojak rowerowy na starym mieście w Piotrkowie Trybunalskim.© inimicus