Każda historia ma swój początek. Ma też i koniec. Czas płynie nieubłaganie, zmieniają się priorytety.
Na początku szukałem jakiegoś serwisu do prowadzenia statystyk rowerowych. Z czasem zauważyłem również, że bikestats świetnie nadaje się do zapamiętywania wycieczek rowerowych. Dla rowerzystów wyjazd poza własne podwórko jest świetną przygodą. Właśnie przygodą życia. Każdy swoje przygody życia przeżywa po swojemu, ale każdy intensywnie mocno. Warto mieć takie i jak najwięcej.
Obecnie są ciekawsze serwisy do statystyk, bardziej zautomatyzowane i czytelniejsze. Stąd nie będę już wpisywał "komunikacji miejskiej". Ale jeśli przydarzy się jakaś tytułowa "przygoda życia" zapewne umieszczę ją w kategorii "wycieczki"
Wykręciłem 43.50 km.
Czas jazdy 02:09 h.
Średnia prędkość 20.23 km/h.
Temperatura
HRmax -% |
HRavg
-%
Rowerek
Pobudka o 6 rano. Trzeba, jest okazja pojeździć na kole 29+. Druga taka nie wiadomo kiedy się przytrafi. Na 3" kole bujam się w standardowe miejsce. W 15 minut dojeżdżam do lasu ruda. Na twardym nie jest to demon szybkości. Prędkość 25 km/h utrzymuje bez większego problemu. Jednakże szybsza jazda sprawia już więcej problemów, niż na standardowym rowerze górskim wyższej klasy. Biorąc pod uwagę fakt, że opona napompowana na 0,8 bara to jednak jakiś fenomen.
Przełożeń też jakby brakowało, ale da się żyć. Z przodu "blat" 30 zębów, z tyłu 11 rzędowa kaseta. Napęd srama rwie się do błyskawicznego przerzucania biegów. Jest głośniejszy niż shimano, ale znacznie bardziej precyzyjny.
W lesie też brakuje przełożeń. Do 15% nachylenia jest w porządku. Powyżej znacznie gorzej, w porównaniu do napędu z mojego RDR, gdzie mam korbę 24-38T a tył 11-28. W RDR nie za szerokie spektrum przełożeń, lecz wyważone względem ceny i wagi. Tutaj drogi napęd, przód 30T, tył 11-42T a brakuje przełożenia na prostej i pod mocną górkę.
Nie ma co. Rower prezentuje się świetnie. Wygląd ponadczasowy i żadne, nawet najlepsze zdjęcie tego nie odda. Go trzeba po prostu zobaczyć.
Jazda to świetna zabawa, pod warunkiem, że nie ma za dużo asfaltu. To definitywnie rower terenowy, który największą frajdę sprawia w jeździe po trawie, bruku, piachu itd. Miasto Łódź, to nie miejsce dla niego. On chce być dalej, gdzieś w terenie, gdzie poniesie Cię wyobraźnia. Tam na Stache będziesz bawił się przednio.
Jak na grubą kiszkę rower jest niesamowicie zwrotny. Praktycznie w miejscu, z pomocą wydajnych hamulców XT jesteś w stanie obrócić go o 90 stopni, by ruszyć w mgnieniu oka w zupełnie innym kierunku. Z pokonywaniem zakrętów z ogromną łatwością radzi sobie również przy większych prędkościach. To niesamowite co udało się konstruktorom Staszka zrobić z jego zwrotnościom. Nie mogę w to uwierzyć, gdy wspominam jego balony i szeroki kierownik. Takiej zwrotności może pozazdrościć nawet mój góral na 26", który w porównaniu ze Staszkiem jest zwyczajnie co najwyżej nerwowy. Marka Trek, nie rzuca słów na wiatr. To rower do zabawy, do radowania się życiem, nieco szpanerski, wzbudzający respekt. Wywołuje wiele odczuć. Ale gdy na nim jedziesz zawsze się dobrze bawisz. I o to chodzi :)