Przygoda życia
Każda historia ma swój początek. Ma też i koniec. Czas płynie nieubłaganie, zmieniają się priorytety.
Na początku szukałem jakiegoś serwisu do prowadzenia statystyk rowerowych. Z czasem zauważyłem również, że bikestats świetnie nadaje się do zapamiętywania wycieczek rowerowych. Dla rowerzystów wyjazd poza własne podwórko jest świetną przygodą. Właśnie przygodą życia. Każdy swoje przygody życia przeżywa po swojemu, ale każdy intensywnie mocno. Warto mieć takie i jak najwięcej.
Obecnie są ciekawsze serwisy do statystyk, bardziej zautomatyzowane i czytelniejsze. Stąd nie będę już wpisywał "komunikacji miejskiej". Ale jeśli przydarzy się jakaś tytułowa "przygoda życia" zapewne umieszczę ją w kategorii "wycieczki"
Do zobaczenia na szlaku!
Do pracy trzeba jakoś się dostać. Za oknem śnieżyca. Znajomi i rodzina przestrzegają mnie bym czasem nie wpadł na głupi pomysł i nie wsiadał na rower. Ja tylko nieśmiale uśmiecham się pod wąsem. Wyjeżdżam.. rowerem. Po przejechaniu kilku metrów już żałuje decyzji. Ale w duszy mówię sobie: "O co to nie! Jeszcze się nie poddam, zobaczę co będzie dalej" Poruszam się do przodu, to najważniejsze. Robię poważny błąd. Chcąc uniknąć jazdy z samochodami zjeżdżam na mało uczęszczaną drogę. Po chwili muszę iść z rowerem. Jednak niebawem docieram na główną drogę i już stamtąd nie zjeżdżam. Myślałem, że to ja będę blokował ruch. Okazuje się, że to auta przeszkadzają mi jechać. Na zmianę przemieszczam się środkiem/przy brzegu ulicy, w zależności jak auta stoją. Ten slalom gigant praktykuje do samej pracy. Docieram bezpiecznie. Pamiątkowe zdjęcie tuż pod pracą:
Pod pracą
© inimicus
Gdy jestem w pracy nie przestaje sypać. W związku, z sytuacją na drogach w robocie muszę siedzieć 3 godziny dłużej niż zwykle. Martwię się czy i jak wrócę. Nie wziąłem więcej jedzenia ze sobą niż zwykle. Modlę się bym nie zasłabł w drodze z powrotem. Wyobraźnia płata figle. W końcu te 15km do pracy dało mi w kość tak jakbym przejechał 60km.
Start po pracy ciężki. Ale to znów drugorzędna droga. W okół stoją TIR. Wygląd niecodzienny. Na tych ulicach na co dzień TIRów nie ma, a teraz robią sobie parking. Wjeżdżam na główną drogę i..sunę. Jest pięknie. Jedzie się bardzo dobrze, mały ruch. Wracajć mam chwilkę by pocykać fotki. Po niedługim czasie podjeżdżam pod dom. Raptem 20 minutach dłużej niż zwykle.
Do pracy spóźniłem się raptem 20 minut, gdzie zmotoryzowani byli później od 2 do 3,5 godziny :) Wróciłem normalnie, gdyby nie to, że siedziałem w pracy 3 godziny dłużej. Niezła przygoda :)
P.S - Ciekawe jak się dzisiaj jeździło kurierom rowerowym :)
Pod pracą© inimicus